wtorek, 19 sierpnia 2014

2.BAD DAY

                                               czytasz = komentujesz

Muzyka

- Jak to...z moim ojcem?
- Wiesz spotkałem się z nim już kiedyś , wychodziłem ze szkoły wtedy akurat cię nie było . Pytał czy wiem gdzie mieszkasz , ale podałem mu błędny adres.
- To nie jest możliwe . Nie było go przez osiemnaście lat.Nie masz pewnośći czy to był mój ojciec .
- Ale to był on .Na pewno. Pamiętasz? Pokazywałaś mi zdjęcie twojej mamy z nim i praktycznie wygląda tak samo.A dziś błagał o wasz prawdziwy adres.
- Chyba mu go nie podałeś?
- Nie , nie podałem powiedziałem , że już nie mam z tobą kontaktu i podobno wyprowadziłaś się z matką.
- To dobrze zrobiłeś.
- Może jeszcze wrócić.
- Nie wróci , bo nie ma przecież do czego.Ale dzięki że mnie poinformowałeś.
- Nie ma za co.- posyła mi uśmiech.
- Tak właściwie to jak tu wszedłeś?
- Przecież znam wejście przez piwnice.
- No tak...- w pokoju rozlega się żałosna cisza.W końcu chłopak przerywa ją
- To byłoby na tyle.Chciałbym zostać...
- Lepiej nie .
- Wiem - podchodzi do drzwi - Pamiętaj - doskonale wiem co chce powiedzieć , więc przrywam mu.
- Pamiętam.
- Okej,cześć.
- Cześć - odpowiadam zanim wychodzi.
Jakoś nie chce mi się wierzyć,że ojciec nas szukał.Przecież minęło tyle lat i nagle chce się z nami spotkać? Szkoda tylko,że dopiero teraz przyszło mu to do głowy.Ja nie chce go poznać. Po prostu nie chcę.Zbyt długo czekałam aż w końcu przestałam.Ciężko mi nawet nazwać go ojcem...Koniec. Muszę przestać się tym zadręczać.
Idę do salonu i włączam telewizor. Znajduję film "Kobieta ze snu". Oczywiście jest to komiedia romantyczna więc postanawiam to obejrzeć.
                                                  
                                                                NASTĘPNEGO DNIA...
Jedząc śniadanie zastanawiam sie czy powiedzieć mamie o ojcu.Chyba poczekam. Nagle słyszę jak rozmawia przez telefon:
- Naprawdę nie da się tego przełożyć...? Tak zdaję sobie z tego sprawę , tylko ja też mam córkę...dobrze. Ale potem biorę wolne czy tego chcesz czy nie.
Po chwili wchodzi do kuchni.
- Mamo?
- Tak?
- O co chodzi?
- Dzwonił szef.Muszę pojechać na spotkanie służbowe, na tydzień.
- No jasne...
- Lana , przecież obiecałam ci , a ja obietnic dotrzymuje.
- Okej.Kiedy wyjeżdżasz?
- Dziś wieczorem.
- Yhyym.
- Poradzisz sobie?
- A czy kiedyś sobie nie poradziłam?.- skoro wyjeżdża nie mogę czekać , muszę jej powiedzieć.- Wiesz,bo...
- Spokojnie zostawię ci pieniądze.
- Nie. Błagam posłuchaj mnie . Wczoraj był u mnie Austin ii widział się z moim tatą - odwraca się do mnie.
- Jak to?
- On chciał nasz adres Austin oczywiście go nie podał. Mamo, a co jeśli wróci? Ja...boję się z nim spotkać.
- Lana,skarbie on nie wróci , nie bój się.- podchodzi i przytula mnie.Odwzajemniam uścisk.- Jeśli będzie się coś dziać wystarczy jeden twój telefon.
- W porządku. A teraz lepiej idź już bo jeszcze się spóźnisz .- rodzicielka muska mój policzek po czym wychodzi.
Szlag mnie trafi kiedy siedze tak bezczynnie. Muszę coś robić.Wyciągam telefon i piszę wiadomość do Rity:
"Hej baby :) Co powiesz na małe zakupy w Midnight?;)"-odpisuje po minucie.
"Jasne Baby :P Too bądź o drugiej, tam gdzie zawsze"
"Do zobaczenia xx"
Punkt 14 jestem w "Midnight" , a Rita siedzi już przy naszym stoliku.
- Gdzie idziemy najpierw?
- Może pójdziemy po kolei?
- Okej.- wchodzimy do sklepu z bielizną.
- Ale tutaj to akurat nie muszę wchodzić-oznajmiam jej.
- Jak to nie? Masz wolną chatę możesz zapraszać kogo chcesz i wiesz - porusza brwiami w zabawny sposób.
- Och, daj spokój Rita.Nawet nie miałabym kogo zaprosić.
- A Austin?
- Nie dobijaj mnie.To raczej nie ma już sensu. Straciłam nadzieje co do naszej dwójki.
- Oj , ale wrócił tak?
- Tak, a teraz to ja mam go gdzieś.
- Jak możesz?
- Mogę - pokazuje mi koronkową bielizne.
- Myślisz , że gdybyś pokazała się  w tym Austin'owi to rzucił by się na ciebie?
- Nie bądź śmieszna.
- Uu , a co powiesz na to?-unosi materiał przez który byłoby widać zdecydowanie za dużo.
- Chodź - biorę ją pod swoje ramię , prowadząc do wyjścia.
Chodzimy po wielu sklepach,aż kończy się tak , że nic nie kupujemy.
- Eeej idziemy na impreze?
- Nie no ja nie mam ochoty.- dziewczyna wzdycha z niezadowoleniem.
- A czy ty miałaś kiedyś na coś ochotę?
- Rita, serio. Wiesz,że od jakiegoś czasu nie lubię imprez.
- A na ilu byłaś od tamtego czasu?
- Na żadnej.
- A ja chyba na trzydziestu. I w ogóle mi się to nie nudzi.
- No widzisz.
- Bo ja w przeciwieństwie do ciebie umiem się bawić.
- Noo , tak. Nie mogę temu zaprzeczyć.Sorry,ale taki mamy klimat-posyłam jej uśmiech.
- Jak chcesz. Tylko powinnaś to zmienić i to jak najszybciej.Bo co z...Heej!-nie wiadomo skąd pojawia się przed nami dziewczyna. Ta sama którą znienawidziłam . Ta
sama , która mi go zabrała. To Lucy.
- Hej . Jeju jak ja dawno cię nie widziałam-mówi do Rity nie zwracając na mnie uwagi.Stop.Skąd one się znają?
- Tak to prawda.Co u ciebie?
- Nic takiego, wróciłam .
- To wspaniale. Wy się znacie? - wskazuje na mnie , a Lucy  dopiero wtedy na mnie spogląda.
- Lana tak?
- Tak - mówię posyłając jej oczywiście nie szczery uśmiech.
                                                                 KILKA GODZIN PÓŹNIEJ...
- Mamo przecież nie pierwszy raz zostaje sama.
- Wiem,wiem .
- Nie martw się.
- Postaram się. Poprosiłam Dna'a żeby zajrzał do ciebie czasem.
- Nie ma takiej potrzeby.
- Jest. Dobrze idę już. Pa.
- Paa - zamyakam za nią drzwi.Dan? Po co mi on tutaj.Mama jak zwykle przesadza.Ale od czego są matki ...
Gdy chcę już położyć się do łóżka słyszę pukanie do drzwi. Świetnie jest 00:43. Spoko.Powoli wstaję. A co jeśli to jakiś zboczeniec? Zbliżam się do drzwi.Bez paniki Lana.Przekręcam zamek i lekko je otwieram.
- Cześć - znów ta chrypka. To tylko Dan,żaden gwałciciel.Chyba.Otwieram mu drzwi dzięki czemu może wejść do środka.- Chciałem się tylko upewnić,że wszystko jest okej.
- Tak , jest okej.-naciągam swoją dosyć przykrótką koszulke do spania.- Wiesz właściwie kładłam się spać i...
- Tak wcześnie? Myślałem ,że jesteś typem nastolatki która nie śpi przez większą część nocy.- z moich ust wydobywa się cichy chichot.
- Nie. Ja idę spać jak te nudne nastolatki. Bo jestem typem nudnej nastolatki.
- Nie sadzę ,że jesteś nudna -  uśmiecham się - A nawet to spodziewałem się tutaj zobaczyć prawdziwą domówke. A tu proszę ... Lana idzie spać. 
- Hm to raczej mało prawdopodobne.Pewnie nikt by nie przyszedł.
- Nie dowiesz się , jeśli nie spróbujesz.A może dasz się gdzieś zaprosić?
- Miałeś tylko sprawdzać czy żyje.Iii nie znam cię ani twoich zamiarów. Wybacz Dan, ale nie skorzystam.
- No to musimy się jak najszybciej poznać.Spokojnie nie gryzę - wyciąga kartkę oraz długopis ze swojej torby- Zadzwoń.- podaje mi kawałek papieru z czarującym uśmiechem na twarzy.- Dobranoc Lana.
- Dobranoc Dan - jeszcze przez chwile na mnie patrzy , następnie obraca się na pięcie i idzie w stronę swojego samochodu.
Następnego dnia budzi mnie mój telefon.Dziś czas na wycisk.Niechętnie zwlekam się z miękkiego łóżka.Ubieram się w strój do biegania, jem szybkie śniadanie po czym wychodzę ,a raczej wybiegam z domu.Muzyka w słuchawkach pomaga mi biec.Mijam kolejno przecznice,aż w końcu dobiegam do parku.Tam pozwalam sobie na odpoczynek. Ktoś dosiada się do mnie.Spoglądam na tę osobę.
- Lana. To ty...córeczko tak długo cię szukałem.Jesteś taka piękna -mężczyzna spogląda na mnie ze łzami w oczach.To nie może być on.
- Przepraszam nie znam pana i ... muszę już isć-podnoszę się z ławki.
- Proszę,zostań.Nawet nie wiesz jak bardzo chciałem się z tobą zobaczyć przez te wszystkie lata.Myślałem o was, naprawdę.Tak bardzo żałuję.Proszę porozmawiaj ze mną...
- Nie było cię przez cały ten czas. Miałam nadzieje ,że wrócisz.Czekałam zastanawiając się dlaczego nas zostawiłeś.Po prostu uciekłeś od problemu. Ale to nie działa w ten sposób. A teraz nagle przypomniałeś sobie o moim istnieniu? Nie znasz mnie. Nie znasz własnej córki...Nie będę marnować czasu na takiego człowieka jak ty...Nie chce cię znać , więc proszę odejdź i nie wracaj.Zostaw mnie i mamę w spokoju. Już cię nie potrzebujemy.-zaczynam biec.Jego wołanie szybko ucicha.Biegnę,a moje policzki stają się mokre od łez.Zatrzymuje się pod domem Austin'a.Pukam, ale nie otwiera.Dlaczego akurat teraz nie ma go w domu? Chce odejść,ale w ostatniej chwili drzwi się otwierają.
- Lana? Co jest? Wejdź.- siadam na kanapie
- Wiesz...
- Kto to ? - do salonu wchodzi nie kto inny jak Lucy.
- To tylko ja. Ale spoko. Już wychodzę, nie będę przeszkadzać.
- Lana...
- Paa -wychodze trzaskając drzwiami.Znowu zaczynam płakać.Mogłam do niego nie iść. W ogóle dlaczego to w nim się zakochałam. To przecież taki dupek...
Odrazu kiedy wracam do domu idę pod prysznic.Potem próbuje dodzwonić się do mamy. Nie odbiera.Pewnie nie ma teraz czasu.Zaczynam sprzątać byle by nie myśleć o problemach.Otwieram barek i widzę w niej butelke szkockeiej .Wpatruje się w nią myśląc czy się nie napić.Chociaż na chwile byłoby dobrze.Zamykam jednak barek i sprzątam dalej.Zauważam ,że na komodzie leży jakiś papierek. To numer do Dan'a. Wykręcam go, a on odbiera po trzech sygnałach.
- Tak?
- Cześć to ja.
- Lana.Coś nie tak?
- Nie...to znaczy tak. Hm... możemy się spotkać.Proszę.
- W porządku. Będę u ciebie o ósmej.
- Okej, pa.
- Do zobaczenia Lan.-rozłącza się.
Minute po ósmej słyszę pukanie do drzwi.
- Lana-wita mnie z tym sowim uśmieszkiem na twarzy.Ja oczywiście także się uśmiecham.
- Chodźmy.

Hej :) Chciałam tylko powiedzieć,że pojaił się post ,w którym możecie zobaczyć bohaterów opowiadania xx


poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Bohaterowie :)

 
Lana Grave
 
 
 
                                                             
                                                                        Dan Styles                                                  
                                                                              
                                                                            
                                                                       
                                                                           


                                             

                                                                        Austin Vitan



                                                                  
 
Rita Spark
           

                                                                              
 
Lucy Blue

niedziela, 10 sierpnia 2014

1.I'M BACK

Muzyka
- Kochanie wychodzę do pracy . Jeśli będziesz czegoś potrzebować to przyjdz , okej ?
- Tak , mamo.
- To pa.
- Pa .
Taa...od kiedy praca jest aż do północy ? Bo według mojej mamy to właśnie jest "praca". Wiem , że kogoś ma . I ma do tego prawo, bo w końcu sama od ,cóż odkąd się urodziłam  .Tylko dlaczego mnie z nim nie pozna ? Chyba mam prawo wiedzieć kto będzie moim przyszłym tatusiem.Ahh...i co ja mam do jasnej anielki robić? Myśle , że raczej się tam wybiore .Słysze mój telefon.Ingnoruje to i idę wziąść kąpiel.
                       
                                                             KILKA MINUT PÓŹNIEJ ...
Gdy wychodzę z łazienki słyszę głośne pukanie do drzwi . Zakaładam na siebie szlafrok i idę otworzyć . Widząc osobę stojącą w nich,zamieram .
- Austin co ty tu robisz ?
- Ja...wróciłem . Mogę wejść ?
- Tak . - chłopak wchdzi do środka .Idziemy do mojego pokoju . Austin siada na łóżku , a ja na pufie . - Więc , po co wróciłeś ?
- Wróciłem , bo zrozumiałem , że popełniłem ogramny błąd ii ... chciałem spróbować od nowa, z Tobą - spogląd na mnie. Ja jednak szybko odwracam wzrok .
- Ha ! I co ? Że niby znowu mam być tą drugą . Twoim planem B ? Nie. Co jeśli znowu stanie się to samo ? Znów mnie zranisz .Znowu powiesz , że żle robisz zakochując się we mnie ... - do oczu napływają mi łzy.
- Lana ...
- Nie . Nawet jeśli bym chciała to co mi z miłośći , w której kocham tylko ja ?
- Lana , ale ja chce cię pokochać . Wiesz , że tamtym razem prawie się udało i ...
- Tak , ale poznałeś nową i stwirdziłeś ,  że nic z tego nie wyjdzie . A to ja kochałam cię naprawdę .I musiało minąć tyle czasu żeby sobie to uświadomił ?
- Wiem zachowałem się jak dupek i przepraszam cię za to . A teraz proszę, daj mi szanse spróbować jeszcze raz.
- Chciałabym...ale jest już za pózno Austin . - mówiąc to patrze na niego,a po policzku spływa mi łza.- Jaa..cię już nie kocham .
- Lana , błagam nie kłam .
- Ale ja nie kłamie...wyjechałeś ii po jakimś czasie przestałam za tobą tęsknić , przestałam za tobą płakać . Tylko , że teraz ból powraca wraz z tobą . Austin ty ... za bardzo mnie zraniłeś i nie potrafie ci już zaufać - znów czuje spływjącą łze . Austin przez dłuższą chwile nic nie mówi , a po chwili wstaje i podchodzi do mnie .
- Przemyśl to jeszcze raz - składa pocałunek na moim czole zanim wychodzi .
To oczywiste , że nadal go kocham , ale prawdą jest to iż nie umiem mu zaufać . To co zrobił ... bolało . Ale pewnogo dnia powidzaiłam sobei "dość" i skończyłam z
nim . To nie było takie proste , ale udało się . A teraz wrócił . Wrócił , a to wszystko , te wszystkie wspomnienia ...znowu zaczynam cierpieć . Ale nie . Nie pozwole sobie na to po raz drugi . Nie po to z nas  zrezygnowałam.
Wycieram łzy , ubieram się po czym schodze na dół . Zakładam płaszcz , a na głowe czapke beanie . Natępnie wychodzę . Firma , w której pracuje mama jest dosyć daleko.
Kiedy jestem już w połowie drogi zaczyna padać deszcz .Niech to szlag.Zaczynam biec . Na szczęśćie już po jakiś 10 minutach jestem na miejscu . Ale i ta jestem mokra .
Dostaję się na piętro gdzie znajduje się moja mama dzięki windzie .
- Hej mamo.
- Boże Lana. Jesteś cała mokra .
- Noo , tak nie da się ukryć .
- Ściągaj ten płaszcz.- robię to co mówi mama .Mama patrzy na mnie z niesmaczną miną - Coś się stało ? Wyglądasz jakbyś płakała .
- Jaa...
- Idż tam - wskazuje na szklane dzrzwi - Zaraz do ciebie przyjdę .- idę we wzkazane miejsce . Siadam na wygodny fotelu i czekam na mame . Nie ma jej przez dłuższy
czas.Wychodze i wpadam na kogoś . 
- Przepraszam-słyszę zachrypnięty głos . Spoglądam na tę osobe i widzę przystojnego chłopaka mniej więcej w moim wieku .
- Nie to ja przepraszam .
- Ty jesteś Lana , córka Kate ?
- Tak , a pan ? - uśmiecha się .
- Jaki pan ? Jestem Dan . I proszę nie mów do mnie pan , bo chyba nie wyglądam aż tak staro ?
- Nie , nie wyglądasz . - posyłam mu uśmiech .
- No dobrze Lana twoja mama kazała mi się tobą zająć , a raczej twoim problemem, bo dostała niespodziewany telefon i musiała wyjśc. Mówiła też że masz na nią poczekać .
- Taaa można by było się tego spodziewać .Wole chyba iść do domu .
- Eeej ja też mogę ci pomóc.
- Raczej wątpie żebyś był dobry w sprawach sercowych .  - Dan zaczyna się śmiać .
- Wiesz nigdy nie próbowałem , a kiedyś musi być ten pierwszy raz . - przez chwile patrzymy na siebie bez słowa . - Chodż . - otwiera drzwi pokazując gestem ręki abym przeszła pierwsza . Siadam na tym samym fotelu co wcześniej , a on za biurkiem na przeciwko mnie . Ściąga swój krawat i rozpina lekko koszule . Mogę zauważyć urywki jego tatuaży.
- Spokojnie , doktor SexyGlance posłucha panienki "Złamane Serce". - śmieje się na jego słowa .
- Znam cię jakieś pięć minut i już mam ci się zwierzać ze swoich problemów ? To jest dosyć dziwne nie uważasz ?
- Oh , no daj spokój Lanie , spróbować zawsze można . - Lanie ? Jeszcze nikt tak nie zdrabniał mojego imenia . I to jest ... miłe. - Jęsli chcesz to wyobraź sobie , że jestem twoją mamą .
- Nie ,lepiej będzie jak wróce do domu i obejrze denną komedie romantyczną której zakończenie będzie szczęśliwe .
- Wtedy dobijesz sięjeszcze bardziej. - ma racje .
- Tak,ale...
- Nie kombinuj tyko mów . Co się stało córeczko ? - mówi to zmeniając głos i niby  przerzuca włosami na bok , zupełnie tak jak moja mama .Marszcze brwi i już po chwili wybucham śmiechem .
-Błagam nie rób tego nigdy więcej .
- Taa ,masz racje .
- Bo wiesz chodzi  to ...
 -Czekaj . Podejdź bliżej - wskazuje na biurko. Powoli wstaje i siadam na lewym rogu biurka .
- Może być ?
- Tak .
- No więc  Austin był moim dosyć bliskim kolegą . Rozmawialiśmy dużo i prawie o wszystkim od czasu do czasu się spotykaliśmy . W końcu stało się tak , że zakochałam się w nim... Powiedziałam mu o tym , ale jakby było mu to obojetne . Potem on też próbował bo zrozumiał , że cały czas przy nim jestem i , że chce dać nam szanse . Wszystko szło w dobrym kierunku póki ... póki w szkole nie pojawiła się ta nowa . Oni zaprzyjaźnili się, a z czasem ,zaczął traktować mnie jak powietrze . Ona zabrała mi go .Tak po prstu owinęła go sobie wokół palca . Byłam załamana . W końcu odważyłam się i wszystko mu wygarnęłam . Spotkaliśmy się , a tam powiedział  mi ... Powiedział , że źle robił próbójąc zakochać się we mnie . Powiedzaiał , też ,że miałam wszystko , ale brakowało tylko czegoś od niego , czyli miłośći . Okropnie się z nim pokłóciłam  , ale nadal go kochałam . Nie mogłam patrzeć jak ze sobą rozmawiali czy nawet to jak na nią patrzył , a mnie miał totalnie gdzieś . To było takie żałosne . - dobiero teraz orientuje się , że ja wcale nie płacze . - Po zakończniu roku wyjechał z nią do jej rodzinnego miasta . Wyjechał tak bez żadnego pożegnania . A dzisaj wrócił . Chce zacząć wszystko od nowa . Tylko ja sama nie wiem . Za bardzo cierpaiłam , żeby móc teraz zacząć od nowa .- dopiero teraz patrze na Dan'a.
- Powinnaś mu pokazać ,że już go nie kochasz . Najlepiej jeśli znajdzie się ktoś kto pokocha cię naprawdę . Pokażesz mu wtedy , że jet ci bez niego dobrze i możesz być szczęśliwa .
- Raczej nie ma nikogo takiego - do pomieszczenia wchodzi moja mama .
- Hej wróciłam , więc odwioze cię do domu .
- Nie byłbym tego taki pewien - puszcza mi oko po czym wychodzi .
- To  jedzisz czy zostajesz ?
- Tak, jadę .
Idziemy do auta w ciszy . Kiedy wsiadamy mama odzywa sie :
- Lana już wszystko w porządku?
- Tak , mamo musiałam mówić o swoich pieprzonyh problemach twojemu pracowikowi zamiast tobie . Spoko . Nie przjmuj się mną . I tak nie mam ochoty już o tym gadać .
- Lana ! Dziecko jak ja mam cokolwiek wiedzieć skoro tak trudno do ciebie dotrzeć ?
- Wiesz gdybyś nie siedziała całymi dniami w pracy , a nocami u faceta. I nie mów , że tak nie jest . Wiem , ze kogoś masz . Nie jestem aż taka głupia jak ci się wydaje .
- Tak. Mam kogoś , ale nie siedze u tego kogoś całymi dniami . Tylko ciężko pracuje , abyś miała dobre warunki . Przestań mi to wypomninać bo staram się tylko i wyłącznie dla ciebie .- po słowach mamy robi mi się głupio i nic nie mówię. Ale muszę przecież ją przprosić . Czasem ptrafie się zachować jak suka .
- Mamo ? Ja , przpraszam . Ale ja cię potrzbuje . I to bardzo . Kidey ostatni raz gdzieś razem byłyśmy ?
- Nie wiem Lan.
- W ZOO na moje 12 urodziny . To jest chore , mamo.
- Wiem . Przepraszam . Obiecuje , że w najbliższym czasie wybierzemy się gdzieś . Tylko ty i ja . Babski wypad , okej ?
- No jasne mamo - uśmiecham się .
- Tylko musisz poczekać .
- Poczekam .
- Dobrze .
- Wiesz , że bardzo cię kocham ?
- Ja ciebie też rybko .
- Mamoo , tylko nie rybko .
- Oh no już ... żabko.
- Mamoo !- po kilku minutach dojeżdżamy do domu.
- Dziś też cie nie będzie ?
- Niestey .Tak bardzo cię przpraszam.
- Okej , nie ważne . To pa .
- Pa. -zamykam drzwi od auta . A już po chwili jestem w dużym domu . Sama . Jak zawsze. Cholera. Pewnie zaraz zaczne płakać .
Wychodzę na góre , otwieram drzwi do mojego pokoju  i podskakuje w miejscu widząc Austin'a siedzącego na moim łóżku .
- Austin ...Boże co ty robisz wystraszyłeś mnie .
- Wybacz.- śmieje się .
- Raczej nie powino cię to bawić .Po co przyszedłeś .
- Sprawdzić czy wszystko jest okej ?
- Tak , jest okej . A teraz możesz już sobie iśc . Pa.
- Nie . Mam ci coś jeszcze do powiedznia .
- No , więc słucham ?
- Spotkałem się dziś z twoim ojcem. - że jak ?!


                                                                 czytasz = komentujesz

Witam :) To pierwszy rozdział mam nadzieję , że się spodobał ;) Za błędy najmocniej przepraszam . Drugi rozdział pojawi się już niedługo więc do zobaczenia xx